Pierwszy raz uczestniczę w Share Week, czyli akcji polegającej na tym, że blogerzy polecają innych blogerów. Blogerką jestem dopiero od roku z okładem i rok temu dowiedziałam się o akcji poniewczasie. Dziś napiszę pokrótce, które blogi cenię najbardziej spośród tych niezbyt wielu, które znam i czytuję.
Wśród czytanych przeze mnie blogów prym wiedzie wymagajace.pl. Gdybym była moim wymagającym pierworodnym, po lekturze niemal każdego wpisu narzekałabym: „TO NIE FAIR, że tego bloga nie było, kiedy zostałam mamą!”. Niestety wymagająca córka Magdaleny Komsty, autorki bloga, urodziła się kilka lat po Dużym, a sam blog powstał niecałe dwa lata temu. I TO JEST NIE FAIR. Naprawdę. Gdybym jako świeżo upieczona matka mogła poczytać to, co Magda pisze na temat drzemek niemowląt, nocnych maratonów karmienia piersią, temperamentu dziecka i przyczyn tego, że „kiedyś dzieci były grzeczne”, to… moje wczesne macierzyństwo byłoby lżejsze o ciężar niepewności i lęków, czy właściwie postępuję z moim dzieckiem.
Magda jest blogerką niezwykle profesjonalną i merytoryczną. Z wykształcenia jest psycholożką i pedagożką, a także promotorką karmienia piersią i doulą. Wszystko, o czym pisze i o czym mówi podczas swoich licznych live’ów i warsztatów, ma solidne podstawy teoretyczne i empiryczne. Przede wszystkim jednak jest ciepłą, wspierającą osobą, o czym mogłam się najlepiej przekonać, kiedy przeprowadziła ze mną wywiad na żywo na temat Self-Reg i high need babies. W języku porozumienia bez przemocy Magda przepięknie realizuje swoją potrzebę wzbogacania życia innych: jestem przekonana, że dzięki jej działalności życie tysięcy par matka-dziecko stało się spokojniejsze, szczęśliwsze, w mniejszym stopniu naznaczone lękiem i frustracją…
Czy już wspominałam, że TO NIE FAIR, że jej blog powstał tak późno? Nie fair i koniec. Foch.
Blog dobrarelacja.pl jest poświęcony rodzicielstwu bliskości rozumianemu jako budowanie bliskiej, wspierającej relacji z dzieckiem. Jego autorka, Małgorzata Musiał, jest pedagożką i mediatorką NVC (porozumienia bez przemocy), wspierającą rodziców poprzez warsztaty, artykuły i książkę „Dobra relacja. Skrzynka z narzędziami dla współczesnej rodziny”. Małgosia pisze o dzieciach z ogromnym szacunkiem, refleksyjnie, mądrze. Jest przy tym pełna pokory i autentyczna: stale poddaje w wątpliwość swoje „ja wiem lepiej” i otwarcie przyznaje, że okazanie szacunku dziecku tu i teraz nie zawsze jest łatwe. W moich oczach właśnie to czyni Małgosię prawdziwym autorytetem; nie potrafiłabym podążać za pomnikiem ze spiżu, który nigdy nie upada ani nawet się nie potyka.
Oto trzy wpisy na blogu, które każdy rodzic (i babcia! I dziadek! I ciocie, i wujkowie!) powinien, moim zdaniem, przeczytać:
- „Bicie, plucie i inne miłosne wyznania” – o tym, że przypisywanie „agresywnym” zachowaniom dziecka znaczenia rodem ze świata dorosłych jest bez sensu, bo dziecko to… tylko dziecko i nie umie stosować dojrzałych strategii zaspakajania własnych potrzeb. Ten wpis to kwintesencja pierwszego kroku Self-Reg, czyli przeformułowania zachowania w kontekście stresu;
- „Wyjdź i wróć, kiedy się uspokoisz” – o tym, dlaczego metoda izolacji dziecka zwana karnym jeżykiem, spopularyzowana swego czasu przez (brrrr!) Supernianię, jest do kitu;
- „Dźganie jaszczurki” – o tym, że komunikat „uspokój się”, skierowany do małego dziecka targanego silnymi emocjami, nie działa. Pamiętam, że w sierpniu ubiegłego roku pracowałam nad wpisem na ten sam temat, ale szło mi to jak krew z nosa i ucieszyłam się, że Małgosia mnie ubiegła.
Bloga Agnieszki Pieniążek domowezawirowania.pl nie przeczytałam od deski do deski, ale wszystko, co przeczytałam, jest mi bliskie. Trafiłam tam przez grupę Agnieszki na Facebooku, poleconą mi przez znajomą mamę trójki maluchów. Grupa obecnie nazywa się „Domowe Zawirowania. Budowanie relacji i rozwój osobisty” i skupia osoby (chyba wyłącznie kobiety), które chcą pracować nad swoim związkiem i rodziną. Autorka bloga jest socjolożką i pedagożką, żoną i matką oraz głęboko wierzącą chrześcijanką. To ostatnie może zniechęcać do bloga ateistki i przedstawicielki innych religii, dlatego chcę mocno podkreślić, że narzędzia, które proponuje Agnieszka, są uniwersalne i oparte na wiedzy psychologicznej oraz przekonaniu, że do dobrej lub złej relacji, jak do tanga, trzeba dwojga. Ta prawda jest trudna do przyjęcia przez osoby przekonane o tym, że druga strona relacji (ten wredny mąż lub ta upierdliwa żona) jest winna wszelkiemu złu. Agnieszka podkreśla, że nigdy nie mamy pełnego wpływu na to, co zrobi druga osoba, ale mamy wpływ na to, jak na to reagujemy, a także na własne intencje i sposób myślenia. Warto pracować właśnie nad tym i zrezygnować z prób „naprawienia” drugiej osoby – i właśnie wtedy, kiedy ocieplimy nasze myśli, skupimy się na swojej własnej przemianie, zmienia się dynamika naszej relacji z tą drugą osobą. Potwierdzam to z całą mocą: łagodne, spójne z Self-Reg spojrzenie na mojego Męża poprawiło naszą relację, nadwerężoną moim totalnym zanurzeniem w doświadczenie macierzyństwa.
O, a ja o Tobie dowiedziałam się właśnie ze wspomnianego wywiadu z Magdą Komstą 😀 I w ogóle o Self-Reg 😉 I od razu się do tego regulowania zapaliłam :))) Jakie to życie jednak nam dobre rzeczy rzuca pod nogi 🙂
Ależ się cieszę, że mój blog jest taką dobrą rzeczą, która do kogoś przychodzi! Dziękuję!
Agnieszko, dziękuję Ci za polecenie i dobre słowa! Podejście self-reg jest rzeczywiście mocno zbieżne z tym, czym ja się zajmuję – szczególnie bliskie jest mi patrzenie na drugą osobę bez osądzania jej zachowania. Pozdrawiam ciepło!
Agnieszko, to Ty mnie zainspirowałaś do self-regowego spojrzenia na Męża, a nie tylko na dzieci i za to Ci dziękuję!